środa, 31 października 2012

Zimno, zimno! Do drutów!

Zimno się robi. Jagnięciu marzną rączki. Poprawka: marzły.

Włóczka to czyjeś bliżej mi nieznane resztki z banderolą głoszącą "Licorne 4 PHILDAR, 284 029 101", której dwa motki jakiś ebayowiec miał na zbyciu, a ja dorwałam za kosmiczną wartość jednego euro. Bawełna merceryzowana. Włóczka gruba, 76 m / 50 gramów, zalecane druty 3-4. Użyłam czwórek, a dzianina nadal wyszła dość ciasna.


Wzór jest najprostszy z możliwych: nabieramy sześć oczek, zamykamy w okrążenie i dobieramy na prawo do 18 oczek. Potem jak to w skarpetach, bo bokach, dodajemy czterokrotnie cztery oczka w co drugim rzędzie = 34. Na dowolnej wysokości rząd ażuru i potem ściągacz.


Sznurek to łańcuszek z nici  Licorne i białej Essentials Cotton dk,  do której mam słabość.

Rękawiczki (a może takie maleństwa nazywa się "piąstki"?) są grube i mięciutkie.

Zostało mi ponad jeden motek włóczki. Buciki? A może czapka? Co radzicie? Na buciki to chyba trochę za dużo, włóczka jest bardzo wydajna.

Czas dziać dalej!

wtorek, 30 października 2012

Buciki z resztek

Wzięłam się za resztki. Znalazłam kłębuszek białej i brązowej włóczki Spighetta Delave (160 m / 100 g). Co można zrobić z 60 gramów włóczki tak, żeby zostało ledwo co, ale żeby zostało, bo a nuż zabraknie?





Podeszwa francuskim i na okrętkę patentowym. Na odpowiedniej wysokości przerabiałam tylko czubek i przy każdym rzędzie dwa oczka razem na końcu. Jak widać na zdjęciu, z prawej pokazał się dziwny łańcuszek. Dopiero skończywszy obydwa buciki, rozgryzłam przyczynę błędu: w rzedzie powrotnym nie należy przerabiać ostatnich dwóch oczek na prawo, tylko przeciągnąć. Albo na lewo. Albo przekręcone. Albo jak tam ułoży się włóczka. Zawsze wychodzi inaczej.





Grunt, że Jagnię buciki zaakceptowało. Miękkie i ładnie dopasujące się. Trochę wąskie w kostce, przez co dobrze się trzymają i w zasadzie nawet nie potrzeba wiązać sznurowadła.

poniedziałek, 29 października 2012

Eleganckie buciki

Jako że nie dalej jak za cztery tygodnie Jagnię wyjdzie na salony, ściślej do "willi ślubnej" pewnego skromnego USC w Berlinie, i to w roli najważniejszego gościa, trzeba się było zająć szykowaniem stroju na ślub.


Wybór padł na białe, znane już Wam dziergotki. Do niedawna liczyłam się z ryzykiem konieczności wydziergania większych - ale nie, przez gazetę wyliczony rozmiar 68 ciągle ładnie pasuje. Do tego wynalazłam granatową sukienkę. Białe rajstopki i cacy.
Następnie zaczęłam zastanawiać się nad wyborem bucików. Że granatowe z białymi elementami wiadomo, ale jednak wszystkie znane mi wzory na buciki są albo śmieszne, albo luźne, albo ogólnie jakieś nie te.

Po kilku podejściach spłodziłam coś takiego:


Włóczka Rico Design, Essential Cotton dk, kolor marine i biały. Grubość 130/50 gramów. Na jeden bucik zużyłam dokładnie 22 gramy granatowej włóczki! Druty 3,5 (chociaż włóczka wygląda na dosyć cienką - dla dziewiarek dziejących większe oczka zalecałabym trójki).
W nawiasach podam wymiary dla niemowląt poniżej pół roku.

36 (32) oczek zamknąć w okrążenie, przerabiać 6 cm ściegiem francuskim.


Następnie 5 okrążeń ściegiem gładkim prawym. Kolejno rząd ażuru - dwa oczka razem, narzut 18 razy = 18 dziurek (16 razy = 16 dziurek). Jeszcze jedno okrążenie oczek prawych.
Potem 9 (7) oczek prawych, żeby przenieść nierówność zmiany oczka lewego na prawe we francuskim przypominającą szew na tył, postawić znacznik, 18 prawych, postawić znacznik. Odwrócić robotę i przerabiać między znacznikami 24 rzędy (20).

Zatrzymać się przy lewym znaczniku (patrzęc od pięty). Z boku wydziergać 12 (10) oczek, przerabiać dalej 18 (14) oczek pięty francuskim, znowu wydziergać 12 (10) oczek, przenieść znacznik.

12 okrążeń ściegiem francuskim. Następnie pięciokrotnie, co dwa okrążenia, przerobić razem dwa oczka za prawym znacznikiem i wykonać jedno przeciągnięcie przed lewym. Zamknąć oczka, zszyć.

Obszydełkować dwukrotnie półsłupkami na biało, wpleść tasiemkę albo biały sznurek.

Nie zrażać się, jeśli pięta wygląda koślawo jak jaki obcas. Na stópce ładnie się układa :)

niedziela, 28 października 2012

Do wesela się zagoi?


Smażone ziemniaki. Podłe smażone ziemniaki, ziemniaki wrzucane na gorący olej, coby nie wciągały tłuszczu jak gąbka, nawet nie smażone dla mnie, ale dla Krzyżaka, bo wielorybica przecie na diecie, podarowały mi trzy wielkie pęcherze na lewej dłoni: na brzegu dłoni, na palcu serdecznym i na palcu środkowym.
Do wesela się zagoi? Brązowe, brzydkie, odchodząca skóra. Krzyżak biegający do nocnego po lód, gdy skończył się lód w domu. Duża porcja wina, duża porcja lodu w pudełeczku na stoliku karcianym w kąciku robótkowym.
Oj, chyba nie zgoi się do wesela. Już widzę pamiątkowe zdjęcia obrączkowe.
A najgorsze: nie można dziergać...!
Dało się szydełkować. Licho, ale szło. Dużo wina, dużo lodu, motek różowej włóczki (żebym ja wiedziała, skąd się wziął) i jakiś dziwny kłębuszek włóczki fioletowej. I jazda, półsłupkami!





Przynajmniej z pożytkiem dla stanu ścierek kuchennych.
Nigdy więcej wrzucania ziemniaków na gorący tłuszcz.

Multnomah, czyli wreszcie coś dla siebie


A więc i na mnie trafiło! Kolorowa, wręcz pstrokata włóczka, idealna na chustę. Lubię dziwne, pstrokate chusty - pasują do czarnych ubrań. I lubię czerń. Bardzo.
Z ebayu, za kosmiczne 12 euro z wysyłką, 12 motków Sansibar (kolor 71). 89 % bawełny, 11 % poliamidu, 60 m/50 gramów, zalecane druty: 5-6. Użyłam szóstek.
Włóczka odleżała swoje, czekając na wzór, wskazany mi przez Klub Ręko-Dzielnych, przetłumaczony mężnie przez Krzyżaka.





Praca szła błyskawicznie - w kilka książkowych wieczorów (książkowy wieczór oznacza, że Krzyżak czyta na głos, ja dziergam, albo ja czytam na głos, a Krzyżak zajmuje się Jagnięciem) chusta była gotowa. Po raz pierwszy szukałam innego rozwiązania dla łączenia nitek jak supełek - przeciągnąć na lewą stronę. W aktualnym numerze "The Knitter" znalazłam coś, co zwie się "der russische Fadenansatz". W praktyce potrójną nitkę przeplatałam na końcu w warkoczyk, przewlekałam igłę i przeszywałam warkoczyk w stronę kłębka, żeby stworzyć pętelkę. Przez pętelkę przekładałam drugi warkoczyk i podobnie przeszywałam. Potem wystarczyło naciągnąć i obciąć dokładnie wystające farfocle... Może nie jest to nowość dla większości dziewiarek, ale ja, smarkula, której babcia nie odróżnia oczek lewych od prawych, zaczepiałam zawsze jej przyjaciółki i wyciągałam jak najwięcej dziewiarskich informacji. Nie zapomnę, jak pani Tereska, jedna z przyjaciółek babci, oświeciła mnie, że każde lewe oczko ściągam błędnie, przez co prawe w następnym rzędzie są przekręcone... Łącząc nitki, supłałam je więc zwyczajnie.



W kilka wieczorów książkowych chusta była gotowa.
Zużyłam 10 i pół motka, wyćwiczyłam den russischen Fadenansatz tak, że zastanawia mnie, jak to możliwe, że jeszcze dwa tygodnie temu supełkowałam włóczki.
Jagnię zakochało się w chuście. Ciągle zasuwa przez mieszkanie, gdy zobaczy gdzieś ten pstrokaty rąbek.







Kilka wieczorów książkowych z czymś dla siebie - i ogromne wyrzuty sumienia. Trzeba dziać dla Jagnięcia. Jesień szaleje za oknem.

Moja pierwsza serweta na drutach


Przebrnęłam! Przedarłam się przez dziki gąszcz narzutów, oczek przeciągniętych, pięciu oczek razem, czterech oczek razem, oczek przekręconych i gubienia się we wzorze.



Wzór pochodzi z "Diana Special Strickdeckchen".
To druga odsłona tej serwety; poprzednio pokazałam ją razem z innymi rozpoczętymi pracami jeszcze na drutach. Zrobiona metodą Magic Loop według tutorialu Patrycji.


Nie jestem specjalistką w blokowaniu dzianiny - blokuję, jak muszę. Białą ażurową kurteczkę Bachora na przykład. Części wyszły trzy razy dłuższe niż szersze. Nawet tył. Jakoś dało się ułożyć na mokro, a teraz wystarczy powiesić na suszarce.
Za płaszczyznę do napinania - z racji zasuwającego po sypialni Bachora i zasuwających po sypialni i mieszkaniu kocic - obrałam oparcie krzesła (które przecież można wynieść i schować!). W połowie napinania okazało się, że serweta jest o wiele większa, niż mi się zdawało...  Łuki wylądowały po drugiej stronie oparcia.
Cóż - teraz pozostaje tylko znaleźć miejsce na serwetę...
Poluję na wzór na wielki prostokątny obrus. Chyba najlepiej z elementów? I żeby w miarę gęsty był, bo stół nie prezentuje się najlepiej...

Koncert jesiennz na dwa świerszcze






Bachor raczkuje. Poważnie raczkuje. Zasuwa po całej sypialni i bierze do dzioba, co popadnie.
Za oknem coraz jesienniej. W kąciku robótkowym też.




Włóczka to Wollsisters Flamenco, zamówiona prosto z zalinkowanej strony. Zużyłam dokładnie 400 gramów (resztka nie starczyłaby nawet na sznurowadło - miałam farta!). Krótka kurtka (74) to wariacja wzoru gazetowego, wziętego tylko ze względu na pasującą próbkę obliczeniową - 18 oczek na 10 cm drutami 3,5. Ogrodniczki wyglądają leżąc trochę workowato, ale na Bachora pasują idealnie - zapinane z tyłu na rzepy (na razie na krzyż, później w pionie, aż w końcu przeszyję rzepy - rozmiar od 68 wzwyż.






Wzór na buciki pochodzi z książki "Baby-Schühchen stricken" - godna polecenia pozycja, dużo mnie nauczyła.



















Dalej o kurtkach

I znowu coś dla Bachora - najpierw biała kurteczka z instrukcji - wspomnianej "AndreaKreativ".
Catania jak to Catania, mechaci się strasznie. I nie dopiera. Szorowałam niektóre plamy najmocniejszymi mydłami przeciw plamom, a poradził dopiero chlorowy wybielacz. Rozmiar podobno 68. Radzę poszerzyć rękawy, jeśli wzór kogoś skusi.

Świeżo ukończona kurteczka pochodzi z Baby Maschenmode. Wymiary miała koszmarne, teoretycznie 64 cm obwodu na rozmiar 68! Zrobiłam 56, a i tak mój Bachor zdaje się w niej tonąć. Poza tym skróciłam w długości i zrezygnowałam z kaptura - nie miałam zaufania do tego kroju.
Włóczka Belday Garn Steffi, akryl. Gruba, druty 4,5, choć na banderoli zalecano piątkę.


Z braku odpowiednich guzików, wydziergałam supełki i wplotłam. Powinny być chyba drewniane, beżowe... Poszuka się.

O kaftanikach słów kilka

Pierwszym moim kaftanikowym podejściem było grzeczne oddzierganie kaftanika gazetowego - ze szwajcarskiej "AndreaKreativ". Grzeczna byłam, kupiłam nawet taką samą włóczkę, tyle że żółtą.

Efekt mojej pracy wyglądał następująco:



Włóczka Schachenmayr Catania. Szybko się robiło, zrobiłam duuuże włóczkowe zapasy. Ale tutaj zaczęły się schody. Bowiem ta zachwalana, wszechobecna bawełniana włóczka jest do kitu. Mechaci się, farbuje - kaftanik wygląda po dwóch miesiącach jak stara szmatka.

Cóż zrobić? Dziergałam dalej. Pozwoliłam sobie na wariację gazetowego kaftanika - również z Catanii.

Nie jestem zadowolona z efektu. Kołnierz faluje, zwykłe guziki byłyby lepsze, poza tym te zatrzaski ledwie trzymają. Nie mam szczęścia do kupowania zatrzasków: albo są tak mocne, że rozszarpują dzianinę, albo ledwo trzymają.



Moje ostatnie podejście do dziania kaftanika wygląda tak:







O, a to co innego! Melanż Schewe Baumwolle-Classic COLOR (kolor 9023), tańszy nawet od Catanii (w "Karstadt" dwa euro za motek - zdaje się, że do kupienia tylko tam), a biały brzeg to przemiła włóćzka Essentials Cotton dk. Obydwie zdają się nie farbować; ciekawa jestem, jak wyglądają z czasem. Kaftanik jest na rozmiar 74, trochę za duży na Bachora, ale gdy ściągnąć mocniej sznurek, ładnie się układa. Poza tym, że wydziergany ściegiem gładkim prawym, różni się od pierwszego tylko skróceniem otwarcia z tyłu - zaczyna się przy wycięciu na ramię.





Trochę nowości

Bachor przestał pomagać w dzierganiu. To znaczy zaczął bardzo pomagać. Za bardzo. Czasami zainteresuje się latającymi kłębkami i własnymi grzechotkami, innym razem nauką raczkowania. Wtedy można sięgnąć po robótkę...
Poza pingwinowymi sweterkami zajmuję się tym:
DSC03623DSC03625DSC03624
Bardzo przyjemna robota na lnie z nierównymi nitkami. Wzór pochodzi z jakiegoś starego numeru "Igłą i nitką" - zdaje się, że z roku 2000.





DSC03626
Sweter dla Krzyżaka, pierwotnie niespodzianka urodzinowa. Krzyżak ów zajrzał jednak w dobrej wierze do mojej torebki i znalazł niespodziankę... Teraz mogę dziergać jawnie. Obydwa wzory pochodzą z książki "Das grosse Buch der Strickmuster".
Coś dla Bachorka... DSC03632
I do mieszkania:
DSC03633Wzór na serwetę pochodzi z gazety "Strickdeckchen", Diana Special. Żebym wiedziała, gdzie Niemcy wpisują numer gazety, bym pomogła...

Sweterki dla pingwinów małych

Brzmi jak żart? A jednak na to, co zwierzętom pomaga najbardziej, nie wpadnie się tak łatwo. Tymczasem pingwiny małe po wycieku oleju na wybrzeżu Australii wyskubują sobie pierze, próbując usunąć olej, i umierają z powodu zatrucia nim. Pierwszą pomocą wolontariuszy jest założenie pingwinkowi takiego właśnie sweterka. Ale skąd wziąć sweterki? Są robione maszynowo? I tu zaczyna się nasze zadanie!
Pingwiny małe ważą około kilograma i mierzą mniej więcej 33 centymetry wzrostu. Sweterek dla takiego pingwinka - z resztek, a jakże! - to zajęcie na jeden wieczór dla doświadczonej dziewiarki. Musi mieć wymiary 12-13/18-20 cm, po 12 cm otwór na skrzydełka. I tyle!
Na artykuł o pingwinach i wzór na sweterek natrafiłam w najnowszym numerze niemieckiej gazety "Simply Stricken". Tłumaczenie zamieszczam poniżej:
Materiał:
sześcionitkowa włóczka
druty 3,5 - 4
Oczywiście można również dziergać na okrętkę.

Część przednia i tylna (x 2)
Nabrać 36 oczek. Na ściągacz przerabiać 8 rzędów pojedynczym ściągaczem (1 o.p, 1 o.l.), następnie kontynuować podwójnym ściągaczem (2 o.p, 2 o.l.) i przy tym w pierwszym rzędzie dodać równomiernie 8 oczek = 44 oczka. Przerabiać prosto w górę podwójnym ściągaczem, aż cała część będzie mierzyła 12 cm długości.
Potem na początku każdego rzędu odjąć jedno oczko, aż zostanie 28.
W następnym rzędzie przerobić na środku dwa oczka razem = 27 o. Jeszcze 10 rzędów w ściągaczu pojedynczym i w 11. rzędzie zakończyć wszystkie oczka. Początek robótki to część dla stóp, koniec to kołnierz!
Zszyć przód i tył, pozostawić otwór dla skrzydeł (tam, gdzie ujmowano oczka).
Jeśli dziergasz luźno, potrzebujesz cienszych drutów. Cały sweterek ma długość około 18-20 cm i szerokość 12-13 cm. Spokojnie spustosz swoje resztki i dziergaj kolorowo! Możesz używać wszystkich włóczek, tylko ŻADNEJ bawełny. Bawełna ciężeje w wodzie i nie grzeje dostatecznie.

Co więcej: Pewena Angelika Regenstein postanowiła zebrać 5 000 sweterków dla pingwinów i zawieźć je osobiście do Australii. Na dzień pisania artykułu miała już 2 862.
Gotowe sweterki proszę przesyłać na adres:
Horner Reisebüro
Angelika Regenstein GmbH
Horner Landstraße 148
22111 Hamburg
najpóźniej do końca roku 2012.
Jeśli chcesz pomóc, ale koszty wysyłki do Niemiec są dla Ciebie za wysokie, zgłoś się do mnie, prześlę Ci swój adres w Polsce. Musiałabym je dostać najpóźniej do 15. listopada.
Jeśli sweterek wyjdzie za duży lub za mały, będzie jak znalazł dla pluszowego pingwina, które Regenstein sprzedaje w sklepie pamiątkowym na Phillip Island. Zyski przeznaczane są na rozbudowę parku krajobrazowego.

Unbenannt
Mimo swojej alergii przerabiam z wełny. Tabletki - łykane o tej porze roku tak czy siak - i duże ilości kremu do rąk pomagają, jednak mistrzynią tempa nie zostanę. Ktoś sprezentował mi niedawno sporą porcję czystej wełny. Dla pingwinków będzie jak znalazł.
Przerabiam drutami 3,0 mmm na okrętkę, według wzoru. Włóczka gruba (chociaż trójnitkowa? Nie rozumiem tych nitek), a bałam się kombinować przy pierwszym sweterku.
Wczoraj przerwałam dzierganie, gdy zrobiła mi się ranka na palcu wskazującym - pod nitką wiodącą...
DSC03600
Zapraszam do dziergania! Przesyłajcie mi zdjęcia swoich dziergotek!

Warum...? Spodenki z podwójnym brzegiem i buciki

Jak wszystkim kobietom powszechnie wiadomo, ale niekoniecznie mężczyznom powszechnie wiadomo, mają kobiety pewien dar, jakim jest: podzielność uwagi. Profesorowie (ci męscy), o ile zaliczają się do tych nielicznych przez kobiety w tej kwestii uświadomionych, przestali się takoż dziwić, że Plekousa potrafi siedzieć na seminarium z Krzyżakiem u boku (z którym flirtuje), Bachorkiem na kolanach (którego buja/karmi/ucisza *niepotrzebne skreślić), jakimś tekstem przed nosem (który analizuje/tłumaczy na głos) i robótką w ręku.
Tak to już z Plekousą jest. Bachorek cichy, najwyżej gaworzy z profesorem i próbuje mu wyjaśnić, o co tam chodziło z Labdakidami, druty ciche, flirt cichy. Nie, przepraszam. Druty nie ciche. Wcale nie.
Greczynka, stworzenie tak stereotypowe, że przerażenie ogarnia, szepce głośno:
- Rób to ciszej!
Profesor patrzy w jej stronę. Plekousa dzierga dalej.
- TO MNIE DENERWUJE!!!
Po czym wyszła i znikła na pięć minut. Wróciła z paczką ciastek i zaczęła wcinaś w czasie seminarium.
- RÓB TO CISZEJ! - szepce tak głośno, że zagłusza profesora.
Zajęcia trwają dalej. Bachorek smacznie śpi na podołku.
Następnie Greczynka wstaje, zgarnia swoje ciastka i przenosi się na inne miejsce, z dala od hałaśliwych drutów. Na pytające spojrzenie profesora odpowiada piskliwym okrzykiem:
- Ja w takich warunkach NIE MOGĘ się skupić!
- Proszę spróbować - odpowiedział profesor i wrócił do tłumaczenia "Iliady".
Tydzień później na moim wydaniu Homera wylądował prezencik od innego współstudenta:
DSC03279
- Dawno tak się nie ubawiłem, jak tydzień temu - poinformował mnie.
A homerowa robótka rosła dalej.
DSC03309DSC03310DSC03311
Spodenki zrobione w koszmarnym wzorze, gdzie po kilku rzędach bolały palce (trzy oczka razem na prawo i z nich wydziergać trzy prawe), ale za to buciki były gotowe w czasie jednych zajęć. Lekkie i przyjemne, znakomite w każdej mieszance kolorów - idealne z resztek! I spodnie, i buciki są rozpoczęte metodą podwójnej nici, można jednak z niej zrezygnować.

Obszycie na sznurek

Nie lubię ubranek z gumką - uciskają, mają tylko jeden rozmiar, trzeba szyć (brrr!). Dziecięce spodnie z obszyciem i sznurkiem w środku można zrobić nawet bardzo szerokie, a pasują przez kilka rozmiarów - co przy maluchach wcale nie jest takie złe.
Jako że właśnie zrobiłam Bachorkowi spodenki w taki sposób, napstrykałam kilka zdjęć na ten temat.
Dziergamy ściegiem gładkim prawym w tę i z powrotem, tworząc dziurkę na sznurek:
DSC03194
DSC03199
DSC03203
Następnie łączymy obydwie części obszycia, zamykając dziurkę. Ja to robię, przerabiając dwa oczka razem - łącze jest mocne, a brak jednego oczka niezauważalny.
Jeśli chcemy, by obszycie wyszło płaskie, dziergamy jeden rząd oczek lewych:
DSC03228
... i dalej prawe, na tę samą wysokość, co już wydziergane oczka prawe wokół dziurki (minus jeden rząd).
Po złożeniu wygląda to tak:
DSC03230
DSC03232
Przeciągamy przygotowany wcześniej sznurek przez otwór:
DSC03234
Oczywiście można najpierw zaszyć obszycie, a potem wciągnąć sznurek, jednak jest o wiele łatwiej zaszyć je już ze sznurkiem w środku.
Zaszywanie to praktycznie zakańczanie robótki na prawo, przerabiając jednocześnie jedno oczko z tego samego rzędu z tyłu roboty.
DSC03237
DSC03240
DSC03241
W ten sposób zaszywamy sznurek w środku. Na koniec obszycie wygląda tak:
DSC03243
DSC03245